Hey Hey Hey!
Dzisiaj postanowiłam zrecenzować dla was książkę, która zdobyła ogromną popularność. Sam autor jest bardzo znany ze swoich powieści. Z tego co wiem książka was zachwyciła.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że może nie wiecie o czym to w ogóle jest :)
Witajcie w Belmont, gdzie rządzą czarne gangi oraz irlandzka mafia (zależy od dzielnicy) i gdzie mieszka Finley. Jego dziadek nie ma obu nóg, ojciec pracuje na nocną zmianę, a matka zginęła w okolicznościach, o których nikt nie chce mówić. Finley też nie chce mówić – odzywa się tylko wtedy, gdy musi. Woli grać w koszykówkę. Jedyną osobą, która rozumie Finleya, jest jego dziewczyna Erin. Oboje co wieczór spotykają się na dachu jego domu, patrzą w gwiazdy i marzą o tym, aby wydostać się z piekła, jakim jest Belmont. Pewnego dnia trener Finleya prosi go o dziwną przysługę…
Podobnie jak w „Poradniku pozytywnego myślenia” bohaterowie tej historii w nietypowy sposób muszą zwalczyć przeciwności losu, zanim w końcu odnajdą szczęście.
Za poradnik nie miałam okazji się jeszcze zabrać ale wkrótce to nadrobię więc jeśli wydawnictwo otwarte zechce mi ją zasponsorować będę wdzięczna (taki mały żarcik) :P
A może jednak nauczyłem się dzięki koszykówce czegoś o życiu: obchodzisz innych ludzi tylko wtedy, gdy możesz pomóc im wygrać. Jeśli nie możesz tego zrobić, przestajesz się liczyć.
Co sądzę ja?
Moim zdanie jest to cudowna powieść nad, którą można się rozwodzić godzinami. Przede wszystkim zawiera wszystko to co powinna moja wymarzona książka. Cudownego chłopaczka po przejściach zapełnionego miłością do sportu. Zdolnego do poświęceń bo kto jest rzuca dziewczynę przed sezonem aby w pełni skoncentrować się na grze? Kto jest na tyle zdeterminowany aby osiągnąć swój cel? Kto innym ma w sobie tyle empatii na krzywdę niż genialnie wykreowany Finley.
Miała blond włosy i usmiech, który zdawał się nigdy nie znikać
Ogólnie każda postać wykreowana przez Quicka jest genialna. autor zadbał o każdy szczegół czy to o postacie główne czy o poboczne. Każdy na swój sposób jest bardzo charaktery (czy to od dobrej czy złej strony). Moim zdaniem Erin (dziewczyna Finley-a) idealnie do niego pasowała. Sposób w jaki autor opowiedział historię ich poznania był niezwykły. Oni są oboje niezwykli i idealnie dopasowani. Erin podziela jego pasje i chce jak najlepiej dla ich wspólnej przyszłości.
Pewnego dnia nadarzy się twoja szansa. Pomyśl o Harrym Potterze. Jego życie jest koszmarne, ale pewnego dnia dostaje list, wsiada do pociągu i wszystko się u niego odmienia. Staje się lepsze. Magiczne.
- To tylko fikcja.
- Tak jak my. My też jesteśmy fikcją.
Pomyśl o swoim starym ojcu w budce biletowej o trzeciej nad ranem i dziadku bez nóg, za to w pampersie, który cały czas pije piwo. Spraw sobie lepsze życie. Zrób, co tylko trzeba, żeby ci się dobrze żyło z Erin. Irlandczycy opuszczają swoje domy w poszukiwaniu lepszego życia od wielu, wielu lat. Jesteśmy w tym bardzo dobrzy. Więc niech Irlandczycy będą z ciebie dumni.
Środowisko w jakim wychowywał się Finley było okropne. W sumie tak samo jak jego życie. Dotknięty krzywdą i naznaczony śmiercią matki oraz kalectwem dziadka był dla mnie wzorem, ideałem. Bardzo kibicowałam mu aby dostał ten swój bilet do lepszego życia. Chłopak przeżył wiele bo to o czym wspomniałam było tylko wierzchołkiem prawdziwej góry cierpienia.
Nie zawsze można wybrać rolę, jaką będzie się odgrywać w życiu, lecz cokolwiek by ci się trafiło, dobrze tę rolę grać najlepiej, jak się potrafi.
Całe życie Finley-a zmienia bieg gdy musi wypełnić zadanie od trenera bo przecież trenerowi niczego się nie odmawia nawet jeśli oznacza to koniec kariery. wtedy poznaje tajemniczego chłopaka zwanego "Numer 21" i dziwnym trafem 21 to numer pod jakim gra Finley w drużynie. Mimo wszystkich tych trudnych chwil poznaje prawdziwego przyjaciela.
-Kiedy byłem młody, całe moje życie kręciło się wokół koszykówki. A wiesz, co koszykówka daje mi teraz?- pyta.
-Co?
-Nic.
Chciałam jeszcze wspomnieć, że zastanawiałam się bardzo intensywnie na początku książki a dlaczego Finley jest taki milczący. Dlaczego braknie mu słów i tu i nie chodzi o te gorzkie momenty ale choćby zwykłe rozmowy o pierdołach czyli część naszej egzystencji.
Podsumowując dla mnie książka jest arcydziełem godnym oceny 11/10. Nie jest to na pewno leciutka książka i wzbudza nawałnicę myśli ale są jak najbardziej pozytywne, tak jak moja ocena. Poleci mega foch jeśli tego nie przeczytacie. Pozdrawiam Anitkę ;)
LittleBooksMonster
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz